Mundo, la vida y ... yo

czyli świat, życie i ... ja

Nerwowo i jakoś tak nijak @ czerwiec 14, 2011

Jakoś tak nerwowo dzisiaj. Nie wiem, niby wstałam, wszystko było ok, wzięłam się za nagrywanie płytek ze zdjęciami ze ślubu. Zajęło mi to cały dzień, bo próbuję jeszcze przerobić film ze ślubu. Oczywiście już się wqrzałam, bo nie mogłam znaleźć odpowiedniego programu, żeby go przerobić i już mnie zaczęło wszystko złościć. Po południu zadzwoniła Mami i też z byle powodu zaczęłam się z Nią sprzeczać, na domiar wszystkiego jeszcze z moim Mężem musiałam się spiąć - powód - dzieci. No bo mnie szlak (wiem jak się pisze to słowo, ale ja używam przez K - mniej wulgarnie) :) trafia. Ja wiem, że nie jesteśmy w najlepszej sytuacji, ale nie ma sytuacji bez wyjścia i nie chcę do usranej śmierci czekać. Mój Mąż twierdzi, że dziecko dopiero jak będziemy mieć umowę na czas nieokreślony, a to to może nadejść za x lat. Czyli co mam czekać?...czekać...aż....będzie....za....późno? Bo do Niego nie dociera, że to nie ma rach ciach i już, że co niektórzy kilka lat się starają, a jak i my długo będziemy musieli czekać? No krew mnie zalewa.....a zazwyczaj jest tak, że jak ktoś nie chce to ma, a gdy ktoś pragnie to choćby się zesr... to nie wychodzi. Ja po prostu nie chcę czekać w nieskończoność. I ogólnie dzisiejszy jakiś dzień do d... i już nawet nie chce mi się Wam żalić, coby nie popsuć komuś humoru...

1 komentarze:

Oj z tym chceniem i niechceniem to sie zgadzam. Moze jeszcze raz sprobuj, usiadz na spokojnie z mezem i przedstaw mu swoje argumenty??
Umowa... Ja nie pracuje, ciezko jest ale daje sie rade. Tylko maz ma umowe, wiec hmm moze jakby jedno z Was mialo pewna prace to by sie udalo?? Powodzenia :)

 

Prześlij komentarz